1 – zacznijmy od rana – budzimy się we włoskim hotelu (hotel lub albergo) lub domu znajomych i widzimy pościel (lenzuoli) zupełnie odmienną od naszej, północnoeuropejskiej. Zatem materac przykryty jest pierwszym prześcieradłem frotte, z gumka, żeby dobrze się trzymało zwanym coprimaterasso. Na nie kładzione jest dopiero właściwe prześcieradło (lenzuolo sotto) i jako przykrycie – lenzuolo sopra, które jest po prostu prześcieradłem, które pełni funkcję naszej kołdry. W lecie obowiązkowo z bawełny, jedwabiu czy jakiegokolwiek lekkiego materiału. Pościele zimowe są z flaneli, a przed zimowym chłodem chroni nas kołderka kładziona bez poszewki na lenzuolo sopra zwana trapunta. Jeśli jest bardzo zimno zamiast trapunta używa się piumino, czyli pierzyny. Poduszki nie są kwadratowe, a prostokątne i dość twarde. Moje chłopaki wolą polskie pościele 🙂
2 – śniadanie (colazione, nie mylić z kolacją!) – włoskie śniadanie to kawa/capuccino i ciastko lub herbatniki. Typowo włoskim zwyczajem jest jadanie tego skromnego posiłku w barze. Myślę, że znacznie więcej niż polowa Włochów, mimo kryzysu uważa ten zwyczaj za święty. Jest to najczęściej szybkie śniadanie, łyk espresso, ciastko, bez rozsiadania się przy stoliku i hop do pracy. Jeśli jednak ktoś już zdecyduje się na stolik, to z pewnością po to by przejrzeć najnowszą gazetę, której kilka świeżych jak cornetto egzemplarzy zawsze znajdzie się na blacie baru. Powoli, powoli drogę torują sobie płatki śniadaniowe, a kto woli na słono jada pizzette, ale klasyk to kawa i brioche/cornetto/crostatina w barze.
3 – godziny otwarcia sklepów/restauracji/zakładów usługowych/wszystkiego: cale Włochy zatrzymują się około 12,30-13,30 na święty czas obiadu, czyli pranzo. Nie wypada wówczas składać wizyt ani telefonować… Fabryki, urzędy, sklepy są zamknięte po godzinie 12,30-13,00 aby powrócić do pracy około 14 (fabryki i urzędy) lub 16,00-16,30 – (sklepy). W szkołach dzieci obowiązkowo jadają pranzo na stołówce, lub chodzą do szkoły w systemie „modulo” – wówczas kończą lekcje o 12, 30 i idą do domu na obiad (lekcje trwają wtedy od poniedziałku do soboty, a nie tak jak w systemie z obiadem „tempo pieno” – od poniedziałku do piątku). Wiecej o zwyczajach kulinarnych przeczytacie w moim artykule „Buon appetito!”.
4 -takiego widoku nie znajdziecie we włoskim przedpokoju! Ten zwyczaj bardzo mi się spodobał: nie zdejmuje się butów, gdy wchodzi się do domu. Oczywiście we własnym domu, tak, używa się najrozmaitszych rodzajów domowego obuwia, ale kiedy idziemy o kogoś z wizytą, czy to na niezobowiązującą kawę, czy bardziej oficjalnie, po prostu zostajemy w butach. Myślę, że to przyzwyczajenie wynika z faktu, iż w Italii naprawdę rzadko pada deszcz, śnieg i nigdy nie spotkałam się z błotem na ulicy, zatem takie rygorystyczne zdejmowanie butów jak w Polsce (prawie) niczemu by nie służyło.
5 – wszyscy (lub prawie) mówią do siebie „na ty”. Jest naprawdę niewiele wyjątków. Począwszy od rodziny: do teściowej, ciotek, przeszło osiemdziesięcioletnich dziadków zwracam się po imieniu, (choć oczywiście na początku nie mogło mi przejść przez gardło np. „ciao Gigio!” do dziadka!). Koledzy moich synów, wszyscy mówią do mnie x „Maya”… Ot, nauczycielki zazwyczaj mówią do nas, rodziców per „signora/e”, w niektórych sklepach również można się spotkać z taką oficjalną grzecznością, ale dominuje x ty.
6 – witając księdza lub siostrę zakonną mówimy zwykle „ciao”/”buon giorno„. Oczywiście można „sia lodato Gesu Christo” (niech będzie pochwalony Jezus Chystus), ale prawie nikt tak nie mówi. Ksiądz to prete, a zwracamy się do niego „don” albo „padre”, siostra suora. Zdarzyło mi się spowiadać u włoskiego księdza – bez żadnych formułek, po prostu grzechy z grubej rury, rozgrzeszenie i do widzenia. Koleżanka chciała się wyspowiadać przed Wielkanocą, ale kościół był zamknięty, więc ksiądz powiedział, że nie ma problemu… wyspowiadał ją na boisku koło kościoła wśród biegających dzieci i pokrzykującej młodzieży. Przy okazji wątku kościelnego – chyba jeszcze nie widziałam włoskiego księdza w sutannie (poza mszą), koloratka to tez optional. Na mszy dość surowo jest przestrzegany zwyczaj zakrywania ramion przez kobiety i ogólnie raczej skromnego stroju.
7 – zachowanie przy stole: codzienne posiłki we wszystkich domach są jadane przy starannie nakrytym stole: serweta i serwetki obowiązkowo! Do posiłków pija się wodę i/lub wino. Soki i herbata nie wchodzą w grę. Większość Włochów, gdy zaproponujesz herbatę, odpowie: „ti sembra che sto male???” (Wydaje ci się, że źle się czuję???)
8 – dzieci chodzą spać późno… a czasem bardzo późno. Dzielnie towarzyszą rodzicom w wieczornych spacerach do i po północy (szczególnie w lecie lub w weekendy). Te młodsze po prostu zasypiają w spacerówkach. Nie powinien też dziwić widok całkiem już dużych dzieci wożonych wózkiem (swoja droga to nic dziwnego, że siedmiolatek po północy nie chce maszerować i woli gnieść się z bratem/siostrą w wózku (ewentualnie młodsze dziecko brane jest na ręce, starsze do wózka i dalej, spacerujmy i do 3,00!)
9 – dialekty: myślisz, że już całkiem nieźle radzisz sobie z językiem włoskim? OK. Mówiono Ci o tym, ze w Neapolu z nikim się nie dogadasz? OK. Ja dodam, że na akademii z okazji zakończenia szkoły podstawowej mojego syna dzieci odgrywały scenki w tutejszym dialekcie, z których też nic nie zrozumiałam. Mówiąc o tutejszym dialekcie, mówię o dialekcie 12-tysiecznego obecnie miasteczka, a w miasteczku oddalonym o 10 km mają już całkiem inny dialekt. Na szczęście większość ludzi mówi po włosku, a tak naprawdę to już tylko staruszkowie mówią czystym dialektem, dlatego urządza się tego typu przedstawienia, żeby nie zatracić korzeni…
10 – angielskie „please disease” znajdujemy we Włoszech w postaci „malattia per favore„, czyli „per favore„(poproszę) i „grazie„(dziękuję) nigdy nie za wiele! Gdy wchodzimy do sklepu, baru, po bilet na stację, czegokolwiek byśmy nie chcieli musimy dodać per favore, a na koniec oczywiście grazie. Nie zapomnijmy też na wstępie o serdecznym „ciao” lub „buongiorno„!
Najlepiej przyjedźcie i zobaczcie na własne oczy! A jeśli byliście we Włoszech będę bardzo wdzięczna, jeśli napiszecie w komentarzu, co WAS najbardziej zdziwiło. Grazie!
oj dużo by tego było 🙂 GESTY, których zupełnie nie rozumiemy. Pół biedy, gdy nie zrozumiemy gestu skierowanego do nas, gorzej kiedy nieświadomi nietaktu stukniemy n.p. palcem w brodę, co podobno wyraża, delikatnie rzecz ujmując, brak zainteresowania rozmową.
Ale nie zapomnę nigdy oburzenia, świętego!!! oburzenia, właściciela baru, na oczach którego mój marito, dolał espresso do spienionego mleka, które zamówił używając skróconej nazwy „late”, myśląc o kawie z mlekiem.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
O, tak, to dopiero gafa!
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawe informacje 🙂 Chciałabym kiedyś zwiedzić Włochy, może Twój wpis mi się przyda? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Akurat jeśli chodzi o takie śniadanie, to byłabym mile zaskoczona:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mega ciekawy wpis! Juz sie nie moge doczekać az bede mogla wprowadzić je chociaz wakacyjnie w zycie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uwielbiam Włochy, włoskie śniadania i włoską kawę 😉 Trzeba niestety przywyknąć tylko do przerw o których piszesz. W Bolonii się zapomnieliśmy i chodziliśmy głodni czekając, aż po 16.30 otworzy się po przerwie pierwsza restauracja 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nidy tam nieb ede ale warto bylo sobue poczytac. Klimaty nie dla mnie. Zwariowalabym tam 😛 Ale fajnie znac takie niby nic a jednak cos 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Takim skromnym śniadaniem to bym się nie najadła 🙂 Godziny pracy mają podobnie jak we Francji. Tam też jest przerwa na posiłek w ciagu dnia, tylko że jeszcze dłuższa.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super są te ciekawostki 🙂 Warto przeczytać przez podróżą 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
…o tak te spacery do 3 rano…jest w tym coś pięknego:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
We Włoszech byłam już kilka razy i niektóre z wypisanych wyżej zwyczajów mi umknęło 😛 Następnym razem na pewno zwrócę uwagę.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dla mnie chyba najtrudniejsze byłoby to mówienie do każdego na “ty”. Mimo że podoba mi się ten zwyczaj to trudno sje przełamać! Ale post świetny 😀😀😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O części z tych ciekawostek wcześniej nigdy nie słyszałam! Moje ulubione punkty to 2 – nie ma nic lepszego niż ciastko z kawą na śniadanie :), oraz 3 – żyjąc w Londynie, który jest w ciągłym biegu brakuje takiej porządnej przerwy na obiad
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O dziwo znałam wszystkie 😉 Ale dla kogoś, kto nigdy nie był we Włoszech, czy też raz sporadycznie, mógł nie zauważyć tego i owego. Można jeszcze dodać do tego włoskie gesty, bo to zwyczaj nad zwyczajami, nigdzie tak nie gestykulują jak we Włoszech, a zwłaszcza na ryneczkach ::)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo ciekawe te włoskie zwyczaje. Przeczytałam z przyjemnością marząc o wizycie w słonecznej Italii. Mam mnóstwo sentymentu do tego kraju. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo to ciekawe 🙂 Ja jednak jestem fanką zdejmowania butów w domu, bo włażę w dzień do publicznej toalety, a później miałabym tymi bakteriami łazić po swoim dywanie? Z drugiej strony podczas wizyty oficjalnej (jakieś imieniny chociażby) nie rozumiem zdejmowania butów. Bo odstrojenie się po to, żeby zdjąć buty jest całkiem bez sensu 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeszcze nie byłam we Włoszech, ale marzę o podróży do tego pięknego kraju. Twoje relacje/opisy/spostrzeżenia są bardzo ciekawe, działają na wyobraźnię i pogłębiają moje marzenie 🙂
PS. Chyba mam coś z Włoszki 🙂 jestem za pozostaniu osoby/gościa w obuwiu i nie wyobrażam sobie na jakiejś uroczystości gościa w skarpetkach lub w rajstopach do ładnych kreacji – towarzyski nietakt/niezręczność… (na co dzień również bardzo dziwnie to wygląda) 🙂 Takie jest moje zdanie.
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Życzę Ci, żebyś jak najprędzej spełniła Twoje marzenie! Ja też nigdy nie lubiłam zwyczaju zdejmowania butów, szczególnie na imprezach, uroczystościach. Panowie w garniturach i skarpetkach i panie bez szpilek do sukienki wieczorowej wyglądają co najmniej zabawnie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O większości tych spraw nie miałam pojęcia! 🙂 Chciałabym tego wszystkiego doświadczyć 🙂 A już na pewno włoskie śniadanie jest czyms o czym marzę! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To ciekawe, bo niedawno stworzyłam (na razie w brudnopisie;)) trochę podobny wpis. Jest tak, jak piszesz -> wiele zależy od rejonu Włoch. Ja np. znalazłam się w miejscu, gdzie dałabym się pokroić za chocby rogalika na śniadanie 😉 Śniadanie to było espresso i wio! Działamy!
Prawdą jest jednak, że do wszystkiego można się przyzwyczaić. Pod koniec pobytu w Italii kompletnie przestało mi robić, że główny posiłek konsumuje dopiero gdzieś o 8 wieczór 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Samo espresso na śniadanie to wyższa szkoła jazdy!
PolubieniePolubienie
Rzeczywiście kilka z nich zauważyłam, a jeden włoski zwyczaj celebruje w domu – zawsze serweta i serwetki, na co dzień półmiski i pełna zastawa.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
podoba mi się to drugie śniadanie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Byłam kilkanaście lat temu we Włoszech i zdziwiłam się że nie ma kołdry tak jak u nas. Z twojego wpisu dużo się dowiedziałam np ta spowiedź to fajna rzecz, u nas raczej niemożliwa.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uwielbiam ten kraj !!! Za jego krajobraz, zabytki i mentalność ludzi:) Byłam tam trzy razy i na pewno wrócę nie raz. A dzięki tobie dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy. Ja tylko dodam, że kierowcami nie są najlepszymi (szczególnie Ci na skuterach) 😛
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale za to lubią trąbić 🙂
PolubieniePolubienie
Kawa to dla Włochów tylko espresso, inna się nie liczy 😉 jest jej modyfikacją 🙂 Espresso jest najważniejsze 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zdecydowanie!
PolubieniePolubienie
bardzo ciekawy wpis
o większości rzeczy nie miałam pojęcia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
We Włoszech zawsze spałam w sieciówkach 🙂 ale tylko w nich po wejściu do pokoju, znalazłam ślady po kawie na szafkach 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
PolubieniePolubienie
W sumie to mnie te rzeczy nie zadziwiają, bo we Włoszech byłam i na własne oczy widziałam. Co kraj to obyczaj można by rzec, ale Włochy wyjątkowo są głęboko w moim sercu od wielu lat.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zgadzam się, że Włosi mają swoje świętości, czy tradycje i się ich trzymają. Spędziłam kiedyś tydzień w Wenecji. Napatrzyłam się na ich sposób choćby obsługi w sklepie. W Polsce wszędzie się spieszymy, a tam ekspedientka z każdym musiała chwilę porozmawiać, nawet z nami obcokrajowcami. Fajnie móc (umieć) się nie spieszyć, tak jak robią to oni.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj tak! pamiętam mój szok gdy o 12:30 w każdej możliwej restauracji spotykałam się z zamkniętymi drzwiami 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Muszę powiedzieć, że podobają mi się te zwyczaje i z chęcią wypróbowałabym je na własnej skórze. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo ciekawy wpis 🙂
We Włoszech byłam jako jedenastolatka, więc raczej niewiele z tego pamiętam, ale na pewno zdumiała mnie głośność Włochów i to, jak robili dużo zamieszania wokół siebie podczas zwyczajnych rozmów.
Natomiast z Twojego wpisu chyba najbardziej zaskakują mnie te dzieci chodzące późno spać. Nie wytrzymałabym w takich warunkach 😀 No i nie do końca odpowiada mi to niezdejmowanie butów. Mimo wszystko czasem jest to kwestia higieny i wygody, by buty zrzucić i dać sobie odpocząć. Nawet podczas wizyty u znajomych 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aaaa, i zapomniałam dodać, że nabrałam mega ochoty na to typowo włoskie śniadanko 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O, polecam!
PolubieniePolubienie
Ta posciel zawsze doprowadza mnie do szalu 🙂 Fantastyczny zbior ciekawostek!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja też jej nie lubię, właśnie po 16 latach mieszkania tutaj poszłam dziś do IKEI i kupiłam „normalne” pościele 😉
PolubieniePolubienie
To i tak długo wytrzymałas 🙂 Tak teraz sobie myśle, ze to chyba jedyna rzecz, która nie podoba mi się we Włoszech.
PolubieniePolubienie
Czytałam po kolei punkty i się uśmiechał m, bo faktycznie tak jest 🙂 ale taki przerywany sen dla dziecka mi się nie podoba… Jestem nauczona, że malec ma wyregulowany tryb, jest spokojny dzięki temu! Mnie we Włoszech denerwują taksówkarze że swoim ‚Non posso’ przez które np ostatnio musiałam biec 5 km po obrzeżach Rzymu na dworzec autobusowy!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobre! Ja z taksówkarzami prawie nigdy nie mam do czynienia, a w Porto Recanati mamy tylko 1 (JEDNĄ) taksówkę 😉 i raz, kiedy po nią dzwoniłam w potrzebie tez zawiodła (co min opisałam tutaj https://www.google.it/amp/s/funnykindofyellow.blog/2017/01/16/snieg-w-porto-recanati-i-o-tym-jak-nie-dojechalismy-do-amsterdamu/amp/ )
PolubieniePolubienie
Dzięki! Ja też nie jeżdżę taxami, ale zamknęli metro bez słowa, a miałam godzinę na dotarcie 6km dalej, bo inaczej pomachalabym samolotowi z ziemi. Czyli można dopisać punkt 11 – beznadziejne taksówki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie!
PolubieniePolubienie
Świetny artykuł! Logika tych prześcieradeł zastanawiała mnie podczas podróży do Włoch. Dzięki za uświadomienie 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😉
PolubieniePolubienie