Uczycie się włoskiego, wybieracie się na wakacje do słonecznej Italii, interesują Was ciekawostki językowe lub może po prostu chcecie przeczytać coś lekkiego i przyjemnego? Jeśli tak, ten post jest dla Was, bo dziś piszę o kilku najzabawniejszych włoskich słowach i o początkach mojego zmagania się z językiem włoskim!
Musicie wiedzieć, że mój romans z językiem ITALIANO zaczął się z pewnym opóźnieniem w stosunku do romansu z moim przyszłym mężem ITALIANO – L., bowiem najpierw z L. rozmawialiśmy w języku lenguidż, czyli po angielsku… lub prawie. I właściwą naukę włoskiego zaczęłam dopiero po osiedleniu się na stałe we Włoszech, kiedy wzięły mnie w obroty teściowa i ciotki, tudzież znajomi L. oraz dopomogła telewizja, wszechobecna na spotkaniach rodzinnych, towarzyskich, w barach, restauracjach, a wreszcie i naszym domu (traktowałam TV, jako element dydaktyczno – rozrywkowy). Podręczniki miałam, ale ograniczyłam korzystanie z nich do minimum, za to kupiłam sobie kilka książek i chyba był to niezły wybór. Słuchałam oczywiście radia i włoskiej muzyki. I, to nie nowość, ale w 100 % potwierdzam, że takie bombardowanie językiem ze wszystkich stron i bez możliwości obrony jest najskuteczniejszą metodą nauki. Rezultat był taki, że po 2-3 miesiącach pobytu we Włoszech już całkiem nieźle radziłam sobie w rozmowach. Oczywiście uczę się do dzisiaj i czasami zaskakuje mnie, że nawet teraz, po 16 latach w ojczyźnie makaronu nie znam jakiegoś słowa, ale są to zazwyczaj terminy rzadziej używane, lub specjalistyczne. Kolejnym etapem intensywnej nauki, kiedy podciągnęłam się z gramatyki było pomaganie w odrabianiu lekcji dzieciom (zupełnie niczym Solejukowa z serialu Ranczo) – gorąco polecam, duża skuteczność!
Ale do rzeczy, miało być o słówkach. Kiedy jeszcze na początku znajomości z L. próbowaliśmy się jakoś dogadać, mimo tego, że tak naprawdę nie mówiliśmy wspólnym językiem (mój angielski stał nieźle, ale jego pozostawiał wiele do życzenia i właściwie przez pierwsze kilka miesięcy, zamiast uczyć się włoskiego, ćwiczyłam L. w angielskim).
Choć może jestem niesprawiedliwa? W naszych rozmowach po angielsku, co chwilę pojawiały się takie kwiatki, jak np. „porca miseria!”( czyt. porka mizeria, to takie przekleństwo, jak „cholera jasna”, które nie ma nic wspólnego z ogórkami, dosłownie znaczy tyle, co świńska bieda czy coś w tym rodzaju). W ogóle „porca…” może być wszystko, od „porca paletta”(„dziecięce” przekleństwo = paletta to szufelka) do „porca puttana” (wulgarne – puttana znaczy ku**a).
Kiedy L. bardzo się czymś dziwił, lub uznawał coś za absolutnie niemożliwe, zapominał o oficjalnym języku naszej komunikacji i wykrzykiwał „matematicamente impossibile!” (dosł. matematycznie niemożliwe) – zawsze niezmiernie mnie to bawiło.
O kolejnym słówku pisałam już w opowiadaniu, które ukazało się w książce Świat według Polki: „telecomando” – to niezmiernie „kosmiczno – technologiczno – militarne” słowo, kojarzyło mi się oczywiście z komandosem, bo przecież „…comando”, a okazało się, że chodzi o zwykłego pilota do TV.
Jednym polskim słowem to ja zaskoczyłam mojego Włocha, chodzi mianowicie o pupę 🙂 Bowiem pupa po włosku, to lalka, kukiełka lub dziewczynka, a w rodzaju męskim – pupazzo, np. pupazzo di neve (dosł. kukła ze śniegu) to bałwan.
Z kolei nasza dziewczyna to także panna, podczas gdy panna po włosku to śmietana! Natomiast z panną – znakiem zodiaku skojarzyła mi się pewna historia, również z początków mojej włoskiej przygody. Otóż na przyjęciu rodzinnym, jednym z gości była 17- letnia wówczas narzeczona mojego szwagra. Byli parą dopiero kilka miesięcy, a ona już kilka razy nocowała u niego, co spotykało się raczej z ogólną dezaprobatą. Rozmowa zeszła na znaki zodiaku, a ponieważ pamiętałam, że dziewczyna niedawno obchodziła urodziny, spytałam zupełnie niewinnie czy jest „panną” – niestety włoska panna to „vergine”, czyli dosłownie „dziewica”! Pytanie zabrzmiało więc bardzo bezpośrednio: „jesteś dziewicą?”. Wyobrażacie sobie ogólną konsternacje przy stole??? Na szczęście po chwili grozy wszyscy wybuchli śmiechem, tylko biedna „panna” zrobiła się czerwona jak burak (w przeciwieństwie do białej śmietany).
Inna zabawna historia wiąże się z płytą grupy Brathanki „Ano!”, która robiła furorę w 2001 roku. Mój L. i dwaj jego koledzy, z którymi przyjechał po raz pierwszy do Polski, kiedy się poznaliśmy bardzo polubili skoczną muzykę Brathanków, chętnie puszczaną w krakowskich klubach, do tego stopnia, że koniecznie chcieli kupić płytę. Kiedy wybraliśmy się do sklepu muzycznego i zobaczyli okładkę płyty, nie wiedzieć czemu parsknęli gromkim śmiechem. Potem okazało się, że i tutaj język włoski i polski, a właściwie czeski stroją sobie żarty, bo „ano” po włosku to niestety… odbyt! Słowo „ano” łatwo też pomylić ze słowem „anno”, które oznacza rok. Największy problem mają z tym pierwszoklasiści, którzy muszą codziennie pisać daty w zeszytach, pamiętam w zeszytach moich synów nie raz czytałam np. „ano 2011”.
Jeśli chcecie przeczytać więcej zabawnych historyjek językowych zajrzyjcie do artykułu Curva, ten kłopotliwy zakręt, a najlepiej do opowiadania „Parole, parole” w książce Świat według Polki, wydanej przez Klub Polki na Obczyźnie, którą polecam w całości, nie zawiedziecie się!
no nieźle. Każdy jeżyk ma takie śmietany czy ano. 😀
Ale dobrze wiedzieć. 😉
Super post. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj tak, w każdym języku można znaleźć słówka o dość zabawnym brzmieniu lub brzmiące podobnie, jak w naszym ojczystym dialekcie. Jakie było moje zdziwienie, gdy w trakcie nauki odkryłam, że bałagan po hebrajsku to po prostu balagan (tylko pisany innym alfabetem ;)) 😀 A niby te języki są tak od siebie różne 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kilka lat temu uczyłam się włoskiego, dlatego przeczytałam z prawdziwą przyjemnością 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
P.S. A „matematicamente impossibile!” kradnę! Będę tak studentom przy sprawdzaniu kolokwium mówić! 😛
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hahaha, dobre!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Miło mi 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo mi się podoba historia z vergine/panną (haha, wyobrażam sobie co to było!) i „matematicamente impossibile” 😄 świetny post, tak się zaczytałam że aż spaliłam S. pizzę 😆
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Iii, to się narazilam S.!!! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Związki dwojga ludzi, którzy nie znają swoich języków są po prostu pełne humoru i ekscytacji ❤ Bardzo mnie intryguje, jak bardzo musi zaiskrzyć między dwojgiem ludzi, żeby chcieli spotykać się, mimo iż nie mogą się w stu procentach dogadać 🙂 ❤
Uwielbiam takie anegdotki! Jak przyleciałam do UK, to również nakolekcjonowałam kilka smaczków, z których do dziś śmiejemy się ze znajomymi w pracy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dla mnie język włoski to niestety abstrakcja, ale bardzo ładnie brzmi i może kiedyś się go chociaż trochę nauczę 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Polecam, jest bardzo latwy 🙂
PolubieniePolubienie
A lupa? 😉 Dla nas lupa to lupa, a dla Włocha to wilk… 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O tym nie pomyslalam 🙂 Wlasciwie lupa to wilczyca, a wilk – lupo. Pozrawiam!
PolubieniePolubienie
Bardzo lubię takie ciekawostki, uwielbiam odkrywać kulturowe smaczki innych miejsc i języków. Dzięki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najbardziej pełen takich zabawnych pomyłek jest chyba czeski 🙂 ale widać włoski też! Przyjemnie mi się czytało ten Twój wpis 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Milo mi! No, czeski sam w sobie jest dla nas smieszny, a ponoc polski dla Czechow tez 🙂
PolubieniePolubienie
Za dwa lata planuję podróż do Włoch. Coś czuję, że ten artykuł bardzo mi się przyda 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszę się! Może przydadzą Ci się i inne artykuły 😉
PolubieniePolubienie
telecomando – uroczo, mogłabym tak nazwać bohatera opowiadania SF 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak widać, na naukę języka nigdy nie jest za późno. Może kiedyś na nowo się wezmę za naukę jakiegoś obcego. Tylu języków się już uczyłam, a żadnego nie umiem, dopóki miałam w szkole, to jakoś jeszcze coś umiałam powiedzieć. Teraz moja jedyna styczność z językiem obcym, to wtedy, gdy mój ukochany odbiera telefony z firmy, ale nawet z tego niewiele rozumiem 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja tez uczylam sie 8 lat niemieckiego i nie mówię ;-( Włoski jest łatwy i wdzięczny, polecam i służę pomocą 😉 Jakich języków się uczyłaś?
PolubieniePolubienie
te historie są cudowne, wyobrażam sobie ten stół i jak poważnie zadajesz pytanie o pannę 😀
w sumie najłatwiej nauczyć się języka mieszkając wśród osób, które się nim posługują ^^
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Myślę, że mamy ze sobą dużo wspólnego, cieszę się, że tu trafiłam , pozdrowienia z Hiszpanii
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pozdrawiam również ❤
PolubieniePolubienie
Super! Włoski jest wg mnie cudowny i z przyjemnością się go uczę! Takie posty są idealne dla mnie, dziękuję 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciesze sie ogromnie, dzieki za odwiedziny i zapraszam quando vuoi 🙂
PolubieniePolubienie
Con piacere 😎😎
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kocham włoski! Po tym, jak we Włoszech, we włoskim barze z włochami obejrzałam mecz piłki nożnej: Włochy-Hiszpania nauczyłam się zwrotu: MA CHE SChIFO E!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobre 🙂 !!!
PolubieniePolubienie